środa, 18 grudnia 2013

Kiedy robimy coś czego nie powinniśmy...

Macie tak czasem, że wiecie że czegoś nie powinniście zrobić? Że jest to złe, niemoralne i po prostu jedno wielkie NIE? Jednak budzicie się po fakcie, jak już to zrobiliście. Z jednej strony jest wam wstyd, przykro, zrobicie wszystko, żeby to się nie wydało, a z drugiej strony czujecie lekką satysfakcję i stwierdzacie, że mimo wszystko było fajnie?


No bo wiecie społeczeństwo na nas narzuca pewne postawy i co jeżeli się z nimi zgadzamy, ale łamanie ich jest cholernie pociągające i sprawiające nam tyle radości? Z drugiej strony jeżeli to się wyda to grozi to wielką katastrofą. Lepiej ryzykować i dobrze się bawić, czy jednak nie ryzykować i się nie bawić? Tylko co jeżeli to naprawdę skończy się kiedyś katastrofą...

niedziela, 15 grudnia 2013

Listonosze z piekła rodem...

Wiem, że ten post średnio pasuje do tematyki tego bloga. On ma w ogóle jakąś tematykę? Ale jestem wściekła i muszę gdzieś wylać swoje złości.


Zacznę od tego, że jakiś czas temu mój rejon ma nowego listonosza. Nie było jednak jakichś nieprawidłowości i wszystko po staremu. Ostatnio jednak ( 2 tygodnie temu) zamówiłam na allegro prezenty dla mamy, jeden przesyłką poleconą ekonomiczną, a drugi zwykłą ekonomiczną( nigdy nie zdarzyło mi się, żeby mi nie doszła). Minął tydzień, przesyłek nadal nie ma. Stwierdziłam, że wiadomo przed świętami są opóźnienia i się zdarza. W poniedziałek zamówiłam słuchawki przesyłką priorytetową poleconą. Aż do piątku nie zobaczyłam przesyłki. Żadnej przesyłki, ba nawet żadnego awizo w skrzynce. Do tego ostatnio w swojej skrzynce znalazłam listy do sąsiada. Napisałam do sprzedawców i tam gdzie mogłam to uzyskałam numer przesyłki. W poniedziałek pójdę na pocztę i zrobię im taką awanturę, że nie będą wiedzieć gdzie mają ręce, a gdzie nogi. 



Powiedzcie mi czy to nie jest przegięcie? Bo ja rozumiem praca listonosza jest ciężka, nie chce dźwigać paczek itd., ale niech chociaż zostawi to pieprzone awizo w skrzynce na listy. Tego też mu się nie chce? Bo trzeba wejść kilka schodków na górę, a tak to może ominąć ten budynek? Do cholery, on dostaje za to pieniądze. Każdy ma jakąś pracę i wydaje mi się, że stara się ją wykonać jak najlepiej... ale jak widać się myliłam.


środa, 11 grudnia 2013

Siła przyciągania...

Macie czasem tak, że o czymś intensywnie myślicie, a potem to się staje?  Albo bardzo czegoś chcecie i nagle udaje się, ten ktoś się do was odezwie czy cokolwiek?


Powiem wam, że ja nigdy w coś takiego nie wierzyłam. Po prostu zwykły przypadek, tak się stało i już. Nie ma co się doszukiwać drugiego dna. Co mnie skłoniło do zmiany przemyśleń?


Wczoraj obudziłam się z okropnym nastrojem. Wstałam rano i zebrało mnie na wspomnienia i przemyślenia dotyczące sprawy, którą już dawno zakończyłam i nad którą na co dzień się nie rozwodziłam i nie zastanawiałam. To naprawdę było dziwne. Mój nastrój nie był po prostu zły, tylko czułam się naprawdę strasznie. Przy śniadaniu się popłakałam, cały dzień żyłam w swoim świecie. Nie docierało do mnie co mówią ludzie, nie byłam głodna, wszystko straciło sens. I wiecie co? Wieczorem ta osoba, której ta sprawa dotyczyła nagle się odezwała, poczyniła krok. Nie odzywałam się z nią, byliśmy pokłóceni długi czas i nagle nie wiadomo skąd BUM. A dzisiaj mój nastrój już wrócił do normy. To naprawdę dziwne i zarazem magiczne.


A wy co myślicie o takiej sile przyciągania? Wierzycie w nią czy nie do końca?



sobota, 7 grudnia 2013

Złoty środek...

Powiedzcie mi, dlaczego ludziom tak ciężko jest znaleźć złoty środek? Zazwyczaj popadają oni ze skrajności w skrajność. Nie mówię o dużej ilości osób, bo nawet jeden człowiek w swoim życiu popada ze skrajności w skrajność.


Nawet mówiąc o moich rówieśnikach. Raz są wielkimi imprezowiczami, widzą tylko domówki, kluby, alkohol i nic więcej dla nich nie istnieje. Co weekend są gdzieś zapraszani, gdzieś jeżdżą i uważają się za panów swojego życia. Jak im się to natomiast przeje to są wielkimi kujonami. Nie pójdą na żadną imprezę, nie wyjdą na kawę, siedzą w domu i się kują, kują i kują. 


Tak samo dorośli. Jedni ciągle pracuję, w wolnych chwilach sprzątają, gotują, piszą pracę, dokształcają się itd. A za chwilę nie robią nic, wokół nich wszystko zarasta brudem, na obiad jedzą pizzę albo chińskie i leżą na kanapie oglądając kolejny serial i wcinając lody. 


 Tak samo faceci( chociaż części  kobiet też się to tyczy), przez cześć życia są lovelasami, myślą tylko o tym, żeby zaliczyć co więcej panienek. Stawiają im drinki, prawią komplementy byleby zaciągnąć do łóżka, a później nagle puf! Przemiana. Szukają tej jedynej i nawet nie spojrzą na inne, mają jej konkretny obraz w głowie i żadna inna nie jest na tyle idealna aby być jedyną.


Czy tak ciężko jest znaleźć złoty środek? Czasem pojechać do klubu i potem pół weekendu zdychać na kaca, czasem przez cały weekend uczyć się do sprawdzianu, czytać książki, czasem wyjść do kina i na kawę? Czasami trzeba obowiązki i przyjemności podzielić po równo. Bo skrajności zawsze są złe i człowiek długo tak nie wytrzyma.

wtorek, 3 grudnia 2013

Grudniowe wyzwania

Nawet nie będę wam tutaj zbierać moich listopadowych postanowień bo naprawdę nic z nich nie wyszło, a to wszystko przez szkołę, naukę i moje uzależnienie od internetu. Nim się spostrzegłam spędziłam przy laptopie kilka dobrych godzin, był już wieczór i nic nie zdążyłam zrobić. Teraz jest grudzień, święta, więcej energii, odliczanie do końca szkoły, więc mam nadzieję, że będę bardziej systematyczna.


1. Codziennie kręcić 30 minut hula-hop.( to trochę utrudnione zadanie, gdyż mam bardzo duże hula hop i nie mieszczę się z nim w moim pokoju i muszę kręcić u rodziców :c)
2. Codziennie wcierać kozieradkę w skalp głowy.
3. Ograniczyć komputer do 2 godzin dziennie!( początkowo miała być tylko godzina, ale przy moim maniakalnym siedzeniu 2 godzinki to i tak wielki wyczyn. A! I będę siedziała z minutnikiem w ręku, bo tak to zawsze się przeciąga)
4. Codziennie czytać przynajmniej 15 minut.(książki na prezentację ustną z polskiego same się nie przeczytają)
5. Codziennie pić siemię lniane.
6. Poświęcić 5 godzin w tygodniu na powtórki do matury.( przecież 5 godzin, przy 168 godzinach to prawie nic ;))

Myślę, że tyle starczy i mam nadzieję, że teraz się zmobilizuję.


PS. Nie wiecie może, gdzie mogę dostać jakiś fajny kalendarz na 2014 rok? Najlepiej w jakieś kwiatki, vintage, albo inny fajny wzór. A no i nie mniejszy niż A5 :<