sobota, 31 sierpnia 2013

Wchodzenie innym do łóżka

Też was tak niemiłosiernie wkurza wchodzenie innym do jego prywatnych spraw, życia intymnego i przede wszystkim do łóżka? Ja rozumiem, że ludzie z natury są ciekawscy, przejmują się opinią innych i o wszystkich wszystko chcą wiedzieć. Właśnie po to jest facebook, nasza-klasa, czy inne portale, aby wyniuchać co nowego u tej blondyny z naprzeciwka, albo z kim była na imprezie laska, której nie trawimy. Tylko do cholery, ja rozumiem, że w pewną sferę prywatności można wejść, bo sami poniekąd na to pozwalamy poprzez udostępnianie zdjęć bądź postów na portalach, ale niech każdy uszanuje to, że między jedną sferą, a następną jest blokada, do której nie wszyscy mają dostęp.


Strasznie, ale to strasznie mnie wkurwia, kiedy dziewczyna, która się dobrze bawi jest nazywana dziwką, suką lub puszczalską. Bo co jak facet zalicza laski to jest maczo i w ogóle super, a dziewczyna to już musi mieć jednego faceta przez całe życie bo inaczej jest dziwką. Halo, to nie działa w ten sposób. Czy ludzie nie mają swojego życia, że wpieprzają się w czyjeś? Jeżeli komuś odpowiada sypianie z setką mężczyzn to czemu ma tego nie robić? Ma się zmuszać do związku z jednym bo tak wypada? Bo zostanie suką i dziwką? Życie jest tylko jedno, więc dlaczego nie robić tego co się chce i co sprawia nam przyjemność?


Ja uważam, że sprawy intymne i łóżkowe są sprawami naszymi, nie czyimiś. Było kiedyś takie powiedzenie, że to co się dzieje w sypialni, zostaje w sypialni. W zupełności się z tym zgadzam.  Dla mnie pisanie na facebooku o tym z kim, kiedy i gdzie się spało jest co najmniej niesmaczne. Tak samo, co innego spotkać się z przyjaciółką i pogadać o naszych uniesieniach seksualnych, a co innego rozmawiać o kimś, bo przepraszam za wyrażenie, ale ja się nikomu do łóżka nie wpierdalam i niech ktoś uszanuje także moją sferę intymną. 


Ostatnio rozmawiałam nawet z koleżanką, która stwierdziła, że laski będące z facetem na jedną noc są puste, głupie i zachowują się jak puszczalskie dziwki. Wtedy ja spytałam dlaczego hejtuje je i ich tryb życia, przecież one nie hejtują jej za to, że ma tylko jednego partnera przez długi czas, bo tak jak jej nie odpowiada ich styl życia, tak im może nie odpowiadać jej. Spytałam jej co będzie, gdy ja za kilka lat będę prowadzić taki tryb życia. Odpowiedziała, że mnie na pewno nie będzie hejtować, bo mnie zna za dobrze. Ale powiedzcie mi czym ja się różnię od tych innych dziewczyn? 


Tak więc moja rada na przyszłość. Niech wszyscy, którzy strasznie interesują się cudzym życiem przystopują. Bo po tym widać kto nie ma swojego życia i koniecznie chce wiedzieć wszystko o czyimś. Więc krótkie podsumowanie w jednym zdaniu: Uszanujmy wzajemnie swoją prywatność.

środa, 28 sierpnia 2013

Sierotki...

Też was cholernie denerwują takie kobiety sierotki? Taka co nigdy nic nie umie, nic jej nie wychodzi, zawsze potrzebuje czyjejś pomocy i zawsze to co mówi mężczyzna to zgadza się z tym w stu procentach. A wiecie co jest najlepsze? Większość facetów właśnie na takie kobiety, że tak powiem leci. To one są podrywane, czarowane i to im się słodzi. No bo przecież jak taka słodka blondyneczka z różowiutkimi ustami zrobi smutną minkę, bo nie umie dobrze wyprasować koszuli, to przecież trzeba jej pomóc i się nią zaopiekować. Jak można taką słodką istotkę zostawić na pastwę losu?


A wiecie co? Cholera, zawsze myślałam, że mężczyzna chciałby mieć kobietę zaradną. Taką która sama sobie poradzi, kiedy on będzie musiał wyjechać. Wtedy nie będzie musiał się obawiać sąsiada, ogrodnika, hydraulika, czy kogo tam jeszcze. Zawsze myślałam, że to dosyć upokarzające i to, że czegoś nie potrafię zrobić uważałam za swoją słabość. Jasne, że nie muszę od razu umieć budować domu, projektować skalniaka, czy podłączać prąd w całym domu. Ale takie proste czynności? Znam kobiety, które nie umieją uprasować koszuli, ugotować rosołu, zrobić babeczek, czy dobrze posprzątać łazienki.


I wiecie co? Taka niunia zrobi smutną minkę, poskomli troszeczkę i jej wielki mężczyzna, bohater robi wszystko za nią i jest dumny, że księżniczkę uratował z opresji. Ja rozumiem, że fajnie jak ktoś nam pomaga, że wszystkiego nie musimy umieć, że czasem trzeba się poradzić, czy po prostu prosić o pomoc, ale serio nawet w najprostszych sprawach? Może jestem dziwnie wychowana, może mam dziwny światopogląd, ale dla mnie to naprawdę mała porażka(sama we mnie) przyznanie się, że czegoś nie umiem, a co dopiero jeżeli chodzi o sprzątnięcie,czy wyprasowanie koszulki.


Czasem mnie zastanawia jak dziewczyna mająca osiemnaście lat zamierza za kilka lat(już całkiem niedługo) się wyprowadzić i założyć własną rodzinę, skoro ona nie potrafi upiec babeczek, zrobić obiadu(chyba, że zaliczamy do tego ugotowanie brokuła i polanie go sosem z torebki), zacerować skarpetek, czy wyprać sobie ubrań.  Czy tylko ja uważam to za podstawowe czynności, które powinna umieć każda kobieta? Ja wiem, że czasy się zmieniają, równouprawnienie i takie tam, ale do cholery, chociażby dla samej siebie, żeby nie zachowywać się jak sierotka i pokazać, że jest się dużą dziewczynką i poradzi sobie sama...


wtorek, 27 sierpnia 2013

Kobiety marudzą i marudzą...

Od razu zastrzegam zanim przyjdzie masa hejtów, ja wiem, że nie wszystkie marudzą, że nie wszystkie są takie same i każda ma inny charakter, ale piszę tutaj o zdecydowanej większości którą znam.

Dlaczego kobiety ciągle marudzą? Ja wiem, mnie też się zdarza, ale nie w kółko i na okrągło. Bo jest za gruba, bo ma za małe piersi, bo jej uda są za grube, bo ma fałdkę na brzuchu, bo jej usta są za małe, bo paznokcie kruche, bo włosy rozdwojone, bo na cerze ma parę niedoskonałości, bo ma za krótkie nogi i zbyt płaskie pośladki, bo brzydki kolor oczu, bo nos za bardzo przypomina skocznię, bo ma zbyt krótkie palce, zbyt szeroką płytkę paznokcia, bo ma zbyt duże stopy, bo ma zbyt wystającą brodę, za wysokie czoło, krzywe zęby, za długą szyję i krzywe kolana. Naprawdę. Nie żartuję. Kobiety ciągle narzekają na swój wygląd. A do tego jęczą tak mężczyznom i ciągle tylko: "Ty mnie na pewno nie kochasz.", "Wolisz tę sąsiadkę bo jest szczuplejsza.", "Przyznaj się, oglądasz się za innymi.", "Już dawno przestałam Ci się podobać", "Dlaczego Ty właściwie jesteś z takim pasztetem?!" itd. A co na to faceci? Pocieszają, tłumaczą, mówią i proszą, ale co mają zrobić skoro to jak grochem o ścianę? W końcu sami zauważają te nasze niedoskonałości, których wcześniej nie dostrzegali i faktycznie idą do tej szczuplejszej sąsiadki, no bo skoro jest szczuplejsza to może nie jojczy ciągle nad uchem o tym jaka jest brzydka? A my z dumą wpieprzamy kolejny kilogram czekolady, bo przecież miałyśmy rację, on wolał tą chudą.


Ja wam powiem z własnego doświadczenia. Jak mi ktoś jojczy non stop o tym jak to ma za dużo kilogramów, fałdki na brzuchu i jaki to jest brzydki to wcale nie mam ochoty mu mówić żeby przestał, że nie ma racji i żeby spojrzał obiektywnie. Mam ochotę powiedzieć: "Kurwa, skoro tak bardzo Ci to przeszkadza i nie podobasz się sobie to zacznij coś z tym w końcu robić, a nie się żalisz na prawo i lewo!". Skoro mnie, dziewczynę, to tak cholernie wkurza to co muszą mieć faceci? Skoro kobieta ich życia na okrągło im pieprzy, że jest brzydka, a nie mogą jej odpowiedzieć tak jak ja, bo przecież będzie awantura na pięć fajerek. Naprawdę cholernie im współczuję.


Do tego logika niektórych kobiet naprawdę cholernie mnie poraża. Dajmy na to, dziewczyna pokłóci się ze swoim chłopakiem i on chce ją odprowadzić do domu, bo ciemno, żeby nie wracała sama. Ona mu mówi, żeby ją zostawił, bo ona chce wracać sama. On po raz kolejny proponuje, że jednak ją odprowadzi.Ona mu na to, że chce przemyśleć parę spraw, potrzebuje samotności i sama się przespaceruje. On to akceptuje, odchodzi w drugą stronę. No i dla mnie koniec historii. Nie, skądże to byłoby zbyt proste. Następnego dnia chłopak ma potworną awanturę, że jej nie odprowadził, a przecież tak wypada. Że przecież powinien iść za nią i ją prosić i błagać żeby mógł ją odprowadzić! A jakże. Czy tylko dla mnie jest to chora sytuacja? 


Niestety większość kobiet zachowuje się jak rozkapryszone księżniczki. Faceci są źli, zdradzają, nie umieją się zachować i zupełnie nas, kobiet nie rozumieją. Ale do cholery, może im czasem pomóżmy? Ja rozumiem, że można mieć zły dzień i wszystko jest bez sensu, jesteśmy krytyczne wobec siebie i nasz facet też to powinien zrozumieć bo każdy jest tylko człowiekiem. Ale do cholery niech to się nie zdarza codziennie. Bo jak ja bym miała słuchać takiego jojczenia to już dawno bym zostawiła tę kobietę i wolała żyć chociażby sama, ale w ciszy i spokoju. 



PS. Mam nadzieję, że nikogo nie uraziłam dzisiejszym postem i to nie jest tak, że wszystkie kobiety są jednakowe i, że zjechałam tylko płeć piękną, ale mówię tutaj o takich dziewczynach, które faktycznie zachowują się jak księżniczki.

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

One Direction

Ja wiem, że dodając ten post skazuję się zapewne na hejty. No bo przecież jak można lubić grupę pięciu chłopaków, którzy fajnie śpiewają, prawda? Skoro fajnie się ubierają, przywiązują do tego wagę i zamiast spodni, które mają krok do kolan, noszą rurki, na pewno są gejami, ach nie! Sorki, pedałami. Do tego na pewno się pieprzą ze sobą podczas trasy koncertowej i za rok ich zespół się rozleci bo dorosną, przejdą mutację( tak, na pewno chłopaki w wieku 19-22 lata jej jeszcze nie przeszli). Polska jest cholernie nietolerancyjnym krajem, ale to temat na inną notkę. Tak więc przygotowałam się już na te wszystkie hejty i zamierzam tutaj troszkę o nich napisać.


W skład zespołu (jak zapewne dobrze wiecie) wchodzą(od lewej): Niall James Horan(20 lat), Harry Edward Styles(19lat), Zayn Javadd Malik(20lat), Liam James Payne(20lat) i Louis William Tomlinson(22lata).

Generalnie chłopaków możecie znać z takich hitów lecących non stop w radiu jak "One Way Or Another" oraz "What Makes You Beautiful". Ale po kolei. Najpierw w 2010 roku chłopaki przyszli do brytyjskiej edycji X Factora osobno. Zupełnie się wtedy nie znali i każdy z nich jako solista miał przygotowany utwór. Jury miało różne opinie. Niektórym się podobało, inni mieli zastrzeżenia. Jednak jako soliści nie przeszliby do następnego etapu. Jeden z jurorów zaproponował, aby połączyć ich w zespół. I tym sposobem doszli aż do finału i zajęli 3 miejsce. Mimo trzeciego miejsca juror(ten sam, który połączył ich w zespół) Simon Cowell postanowił podpisać z nimi kontrakt, chociaż była to nagroda dla zwycięzcy. I tak właśnie powstało One Direction.


Na razie chłopaki mają wydane jedynie dwie płyty i przebyte dwie trasy koncertowe, ale już jest głośno o nich wszędzie.  Mamy dwie książki o One Direction( jedna czeka na swoją premierę: 29.08.2013r.) i jedną o Harrym. Za dwa dni na świecie, a za cztery dni w Polsce zostanie wydany pierwszy film o One Direction: "This is us"
 Tutaj jakby ktoś chciał jest filmik z pierwszych występów solowych chłopaków w X Factorze:


Do tego mają już całą pokaźną gamę nagród jak:

Wygrana w BRIT Awards 2012 w kategorii Best British Single (What Makes You Beautiful).
Wygrana w Bambi 2012, w kategorii  Pop International 2012.
Wygrana w BBC Radio 1 Teen Awards 2012 w kategoriach: Best British Album, Best British Music Act i Best British Single.
Wygrana w JIM Awards 2012 w kategorii Beste nieuwkomer-internationaal.
Nominacja w MTV Europe Music Awards 2012 w kategorii Best European Act.
Wygrana w MTV Europe Music Awards 2012 w kategoriach: Best new Act, Best UK&Ireland Act i Biggest Fans.
Wygrana w MTV Video Music Awards Brazil 2012 w kategorii Artista internacional.
Wygrana w MTV Video Music Awards 2012 w kategoriach: Best New Artist, Best Pop Video i Most Share-Worthy Video.
Nominacja w TRL Awards 2012 w kategorii Best Fans.
Nominacja w Nickleodeon Kids' Choice Awards Argentina 2012 w kategorii Artista o grupo internacional.
Wygrana w Nickleodeon Kids' Choice Awards Argentina 2012 w kategorii Favorite Song.
Wygrana w Nickleodeon Kids' Choice Awards Brazil 2012 w kategorii Favorite International Artist.
Wygrana w Nickleodeon Kids' Choice Awards Mexico 2012 w kategoriach: International Artist i Favorite Song.
Wygrana w Nickleodeon Kids' Choice Awards UK 2012 w kategoriach: Favorite UK Band i Favorite UK Newcomer.
Wygrana w Teen Choice Awards 2012 w kategoriach: Choice Music: Breakout Group, Choice Summer Music Star: Group, Choice Music: Love Song.


Uważam, że jak na takich młodziaków i świeżaków to całkiem sporo nagród.  Wiem, że wielu osobom ich muzyka może się nie podobać i ja to szanuję, ale tak samo proszę o uszanowanie mojej opinii i mojego gustu muzycznego. Ja lubię konstruktywną krytykę, a nie hejty za nic. 


PS. Jeżeli chcecie to dajcie znać w komentarzu, a zrobię notkę o każdym z nich osobno. :)

niedziela, 25 sierpnia 2013

Tydzień, szalony tydzień...

Wiem, że każdy o tym trąbi we wszystkich możliwych źródłach. Facebook, blogi, youtube i wiele innych portali. Został równo tydzień do końca wakacji. Chciałabym go wykorzystać jakoś fajnie, szalenie, żebym się nie nudziła i tych dni nie spędziła przed komputerem. Ale oczywiście jak to ze mną bywa, pomysłów brak. No bo co to za szalony, ostatni tydzień wakacji spędzony na oglądaniu seriali, filmów, czytaniu książki czy uczeniu się biologii i chemii? Zupełnie nie mam pojęcia co bym mogła zrobić.


Chyba będzie to najkrótszy dodany tutaj post, ale może wy macie jakiś pomysł jak można zagospodarować ten tydzień? :) Podzielcie się koniecznie!

sobota, 24 sierpnia 2013

Matura

Ja wiem, że końcówka wakacji i lepiej wypocząć i nie myśleć o szkole, ja wiem, że pewnie większość z was maturę ma za sobą, ale ja nie mogę się pozbyć uciążliwego głosiku w mojej głowie, że to już niedługo. Przez niecałe 7 miesięcy trzeba się przygotować do testu z trzech lat, to straszne. Co jeżeli sobie nie poradzę? Jeżeli będę miała bardzo niskie wyniki, albo co gorsza nie zdam? Co jeżeli tym jednym testem spieprzę sobie całe życie? No bo nie dostanę się na wymarzone studia, pójdę do innej pracy, która nie będzie mnie interesować i będę zarabiać tyle, że ledwo będzie mi starczało na opłaty. Ja wiem, że milion ludzi przede mną pisało maturę i milion osób będzie pisało po mnie, ale co jeżeli to akurat mnie się nie uda?


Mam wrażenie, że niczego się nie nauczyłam przez te dwa lata, kompletnie niczego. Chciałabym się zapisać na milion korków, robić milion zadań maturalnych, ale kiedy znaleźć na to czas? Trzeba odrabiać lekcje, uczyć się na sprawdziany, na kartkówki, znaleźć czas na znajomych,czy chwilę odpoczynku. Ostatnio zaczęłam robić testy, tydzień po tygodniu do matury i co? I nie umiałam nic! Każde jedno zadanie to dla mnie czarna magia, patrzyłam na nie jakbym widziała je pierwszy raz. Kompletnie mnie to załamało.



piątek, 23 sierpnia 2013

Spis moich ulubionych filmów

Nie wiem czy to kogokolwiek zainteresuje, ale wstałam rano i miałam wielką ochotę coś dla was tutaj wyskrobać, tylko jakoś pomysłów brak. Pół godziny się zastanawiałam o czym powinien być ten post, aż w końcu weszłam na mojego filmweba i... bingo! Dlaczego nie może to być spis moich ulubionych filmów? Dzięki temu poznacie odrobinę mój gust filmowy, może znajdziecie fajny film dla siebie, albo podzielicie się swoim ulubionym.

1. Chłopiec w pasiastej piżamie

Myślę, że większość z was zna ten film, a jeżeli nie to musicie go obejrzeć KONIECZNIE i bez żadnych ale. Jest to opowieść o tym jak Bruno-rodowity Niemiec zaprzyjaźnia się ze Szmulem-Żydem, który mieszka w 'obozie pracy'. Ostrzegam tylko, że film jest poruszający i strasznie wzruszający.

2.Pianista


Jest to kolejny film o Żydach w czasie drugiej wojny światowej. Tutaj tak jak i w poprzednim filmie pokazane jest, że nie każdy Niemiec jest zły i nienawidzi Żydów. Także dosyć poruszający film.

3. Dzień Świra


Jest to jedna z niewielu komedii, która mi się podoba. Większość tego typu filmów jest nieśmieszna, a wręcz żałosna. Dzień świra jest bardzo sympatyczną komedią o życiu. Zawiera niewybredne teksty, ale umówmy się, kto ich teraz nie używa? Naprawdę polecam obejrzeć.

4. Requiem dla snu


Film o tym jak narkotyki potrafią zniszczyć życie zarówno młodym jak i starszym ludziom. O tym także jak to nasza chęć pokazania się innym nie zawsze wychodzi na dobre.  Film skłania do refleksji.

5. Skazani na Shawshank


Film, którym bardzo pozytywnie się zaskoczyłam. Na początku myślałam, że będzie to coś typu popularny polsatowy serial 'Skazany na śmierć'. Film okazał się fantastyczny, a takiego zakończenia zupełnie się nie spodziewałam.

6. Nietykalni


Film, który pokazuje, że często pozory mylą i, że nie zawsze to co jest praktyczne i wydaje się być najlepsze, jest dobrą opcją dla nas. 

7. Sala samobójców


Wiele osób uważa, że to tandetny film, którym podniecają się nastolatkowie. Według mnie trzeba się w niego zagłębić. Fakt, wiele scen jest przesadzonych, ale może tylko po to żeby ludzie w końcu coś dostrzegli? Ile jest takich dzieci, gdzie dla ich rodziców kariera jest najważniejsza, a dzieci są bo są. A później wszyscy są zdziwieni, że to dziecko takie spokojne i grzeczne pije/ćpa/prostytuuje się/popełnia samobójstwo, albo kilka na raz. Następnie dziecko to oceniane jest jako gówniarz, który miał wszystko czego potrzebował do życia, a i tak wymyśla. Halo, drodzy rodzice, nie wiem czy zdajecie sobie sprawę, ale możecie być biedni, nie mieć najnowszych sprzętów i modnych ciuchów, ale rozmowa z dzieckiem i zwracanie jego uwagi to najważniejsze.

8. Lincz


Jest to film o tym jak działa polska policja. Jeden, starszy człowiek potrafi sterroryzować całą wieś, mieszkańcy się go boją, a co robi policja? Nic. Naprawdę jest to film godny polecenia, jak niewiele polskich filmów.

9. Służące 


Jest to świetny film o tym jak kiedyś traktowane czarnoskóre kobiety, które były służącymi. Np. jest tam o tym, że czarnoskóra służąca miała swój 'wychodek' na zewnątrz, gdyż nie mogła się załatwiać w toalecie w domu dlatego, że nie jest godna korzystać tej samej toalety co domownicy oraz może przenosić choroby. Strasznie poruszająca historia.

10. Milczenie owiec


Miałam tutaj problem z 10 miejscem, czy umieścić Forresta Gumpa czy Zieloną milę, ale wybrałam Milczenie owiec, gdyż jest to znakomicie zrobiony thriller, których naprawdę jest niewiele aż tak dobrych. Wszystkim tym, którzy nie oglądali polecam w 100%.


Filmów godnych polecenia jest całe mnóstwo, ale mam nadzieję, że chociaż troszkę poznaliście mój gust filmowy. ;)

czwartek, 22 sierpnia 2013

Ekstrawertyk?

Ciągle wam piszę, że jestem ekstrawertykiem blablabla, ale co to właściwie oznacza? Zapewne znacie podstawowe podziały osobowości jak melancholik, flegmatyk, choleryk i sangwinik. Często macie tak, że żadne z powyższych czterech nie pasuje do was w stu procentach? Oczywiście, że tak. Każdy człowiek jest inny i nie da się każdego poszufladkować do jednej z czterech grup. Dlatego też mając cechy sangwinika i flegmatyka mamy równowagę emocjonalną, flegmatyka i melancholika introwersję, melancholika i choleryka neurotyczność, a choleryka i sangwinika, właśnie naszą (nie)szczęsną ekstrawersję. Żebyście lepiej zrozumieli wstawię wam koło znalezione na wikipedii, tak dla wzrokowców.


Nie będę się rozpisywała na temat wszystkich podziałów, bo każdy może sobie to sprawdzić w internecie. Opiszę tylko swój typ, czyli ekstrawersję.
Pamiętacie jak mówiłam wam, że kiedy cały dzień jestem poza domem, tu w pracy, tu z koleżanką, tu z kolegą to czuję, że żyję? A kiedy siedzę w domu to nastrój mi się pogarsza? No właśnie bo Ekstrawertycy zwykle: zyskują energię, kiedy przebywają z innymi, a tracą gdy są sami, czerpią energię ze świata zewnętrznego, tj. podejmowanych przedsięwzięć, ludzi, miejsc i rzeczy, z którymi mają kontakt.
Możecie też poznać siebie po tym, że nie raz nie dwa nie zastanowiliście się nad tym co mówicie, tylko walnęliście głupotę, której potem żałowaliście: Najpierw coś robią lub mówią, a potem myślą albo myślą podczas mówienia.
Ja mam też tak, że kiedy rozmawiam, nawet z mamą to mówiąc do niej muszę na nią patrzeć i oczekuję tego samego, a kiedy ona coś do mnie mówi to ja mogę wgapiać się w telewizor, albo komputer: Utrzymują większy kontakt wzrokowy z rozmówcą podczas mówienia, niż podczas słuchania.
Moim problemem jest też to, że mówię bardzo szybko i wielowątkowo. Np. 'O patrz dostałam piątkę z biologii, widziałaś tego gościa co szedł? Fajną miał kurtkę, a kiedy idziemy na kawę? Myślisz, że ta spódniczka pasuje do tej bluzki, a ile słodzisz?' I to wszystko wypowiedziane na jednym tchu. Znajomi zawsze mi mówią, że nie wiedzą na co pierwsze mają odpowiadać, bo ja chciałabym od razu przekazać im wszystkie moje myśli. Mówią szybko.
Pamiętam jak w podstawówce w klasach 1-3, byłam najlepsza z całej klasy i przez całą podstawówkę nie miałam zupełnych problemów, żeby zdawać z paskiem, dobrze się uczyć i bawić jak to dziecko, a do tego kiedy nauczycielka chwaliła mnie rodzicom na zebraniu to przez następne tygodnie miałam jeszcze lepsze oceny. Osiągają lepsze wyniki niż introwertycy w szkole podstawowej, pracują lepiej jeśli są chwaleni.
Kocham suchary,żarciki o żydach, czarny humor i dowcipy o łotewskich chłopach. Dla większości ludzi są one beznadziejne, ale ja je wprost uwielbiam. Wolą nonsensowny dowcip.


Ekstrawertycy również nie do końca kontrolują swoje zachowanie podczas dużego stresu. Mają bardzo duże pokłady energii, mogą o wiele dłużej i sprawniej ćwiczyć na wfie, biegać itd. Tutaj jedyna informacja, która ze mną się nie do końca zgadza, że ekstrawertycy w przeciwieństwie do introwertyków przez dłuższy czas nie odczuwają głodu. Fakt, potrafię czasem zjeść pół bułki na cały dzień i nic więcej, ale przez większość mojego życia siedzę i jem co dwie minuty. W sumie to tyle co wam przygotowałam. Więcej możecie poczytać na wikipedii czy na innych stronach internetowych, ale mam cichą nadzieję, że już trochę zrozumieliście mnie i może niektórzy zrozumieli siebie. :)

środa, 21 sierpnia 2013

Spóźnienia

Czy tylko ja nienawidzę jak ktoś się spóźnia? Zapewne nie, ale szczególnie strasznie, cholernie, okropnie i dodajcie sobie jeszcze kilka podobnych przymiotników, jest wtedy, kiedy wstajesz rano z ciepłego łóżeczka, dwa razy próbujesz otworzyć oczy, za oknem pochmurno i co jakiś czas pada i zrobiłabyś naprawdę wszystko, żeby w tym łóżku zostać. Jednak przypominasz sobie, że jak przystało na dobrą gospodynię trzeba wstać, posprzątać mieszkanie i ogarnąć siebie, no bo przecież nie otworzysz koleżance w wyciągniętej piżamie, szlafroku i ze zlepionymi oczami. Pierwsze co robisz to wielki kubek gorącej kawy, a dalej już jakoś idzie. Po 40 minutach jesteś gotowa i zastanawiasz się, czy już wstawiać wodę na herbatę. Stwierdzasz, że poczekasz. I tak mija dwadzieścia minut, półgodziny, czterdzieści minut i godzina...zaraz przecież twoja koleżanka powinna zapukać do drzwi równą godzinę temu, a tu nadal jedyne co słychać to cichą muzykę z twojego laptopa. Wtedy ogarnia Cię żądza mordu. To Ty wstajesz wcześnie, przygotowujesz wszystko, zamiast godzinę dłużej pospać, a ona bezczelnie się spóźnia nie informując Cię o tym.


Zaraz pewnie będzie, że bardzo szybko się denerwuję. Tak, to prawda, ale szlag mnie trafia, kiedy ktoś nie szanuje mojego czasu. Tego nawyku do cholery można się wyuczyć. Ja uczę się w drugą stronę. Zawsze przychodzę z 10-15 minut wcześniej, bo tak mnie uczono, że lepiej przyjść przed czasem niż się spóźnić. Wiem, że to też nie do końca dobre, no bo co jeżeli ktoś ma czasu na przygotowanie na styk, a my mu wparujemy 15 minut przed? Dlatego staram się małymi kroczkami oduczyć się tego. Więc halo ludzie! Skoro ja, największy leń na świecie, nieuk i ciężko myśliciel daję radę, to wy też dacie. I koniec kropka.


Najgorsze jest to, że moglibyście przez tę godzinę zrobić masę czynności, wynieść śmieci, odkurzyć sypialnię, pójść po zakupy, czy wyjść z psem. Ale nie, musicie czekać. No bo co będzie jak wy zaczniecie odkurzać, a tu dzwonek do drzwi? W popłochu chować odkurzacz i jeszcze przypadkiem się o niego zabić, czy może iść otworzyć brudna od kurzu? Tak samo wyjście poza dom, a co jeżeli to tylko pięciominutowe spóźnienie? Kazać czekać koleżance na deszczu? Chyba tak by należało zrobić za te wszystkie spóźnienia...
Aż czasem chce się komuś na urodziny/imieniny/gwiazdkę kupić zegarek, może wreszcie do niego dotrze, że Ty też nie wygrałaś czasu na loterii, a jednak musisz ze wszystkim zdążyć. Tylko czy to aby na pewno coś by dało?

wtorek, 20 sierpnia 2013

Czego nie lubię w sobie i innych?

Drugi post dzisiaj, ale mam ochotę pogadać do was. Czego nie lubię w sobie i w innych? Czego w ogóle nie lubię w ludziach? Uczuć. Tak, to kiepsko brzmi. Naprawdę strasznie mnie irytuje to, że szybko przywiązuję się do ludzi. Pogadam z kimś parę razy i już za nim tęsknię, odkochuję się strasznie ciężko(ostatnio zajęło mi to dwa lata), strasznie szybko wszystkim się ekscytuję, nawet drobnostkami, jestem kąpana w gorącej wodzie, jak coś sobie wymarzę, albo mi się spodoba to muszę mieć to na już, teraz, natychmiast, a do tego wszystkiego mam zmienne nastroje gorzej niż kobieta w ciąży. Tak, to właśnie to mnie tak irytuje.

Ekscytuję się zwykłym wyjściem na kawę i ciastko z koleżanką, a potem się okazuje, że ona nie może, coś jej wypadło i co? Rozczarowanie. Już, teraz, natychmiast o godzinie 23.00 wymarzyłam sobie fioletowe włosy. Co robię? Z rana idę po farbę i farbuję. Co jest potem? Rozczarowanie i żal. Zabiegam o pewnego przystojniaka, który jako jeden z niewielu procent ludzkości ma coś więcej niż siano w głowie i jasne jest, że on w stosunku do mnie nie czuje tego samego, no bo nie oszukujmy się widać kiedy ktoś się o kogoś stara i kiedy jest zauroczony. Co robię ja? Nadal nie mogę przejść obojętnie i żyję nadzieją, która i tak jest zgubna.  Przełamanie takiego stanu rzeczy zajęło mi dwa lata...serio...Teraz wróciłam z Mielna, rozmawiałam z chłopakiem trzy razy, właściwie to jak za drugim razem go spotkałam to powiedziałam sobie w duchu: 'jak trzeci raz się spotkamy to musi to coś oznaczać.' i co? W dzień mojego wyjazdu spotkałam go i gadaliśmy. A teraz koniec wakacji, każdy do swoich zabaweczek, a oczywiście ja nie mogę przestać o nim myśleć i zaprzątać nim sobie głowy, a jakżeby było inaczej. Do tego naprawdę potrafię siedzieć, oglądać z mamą telewizję i śmiać się w niebo głosy, a za chwilę usiąść na łóżku z tabliczką czekolady i płakać, a po kolejnych pięciu minutach nakrzyczeć na wszystkich dookoła. 


Ja wiem, że to wszystko brzmi jak jedna wielka paranoja, ale to wszystko mnie tak strasznie irytuje, że musiałam się tym z wami podzielić. Staram się to wszystko pohamować, ale co z tego, że staram się o czymś nie myśleć, skoro i tak czuję w sobie jakąś pustkę i nieopisaną i nienakierowaną tęsknotę za nie wiadomo czym. To psuje całe moje szyki. Nie umiem wtedy się uśmiechać, ani uczyć, ani oglądać filmu bo to cholernie rozprasza. Koniec wywodów na dziś.

Jest takie miejsce, jest taki czas...

Wiem, że nie pisałam tutaj bardzo długo, ale myślę, że blog jest od tego żeby pisać wtedy, kiedy ma się na to czas i ochotę, a nie żeby się zmuszać. Postaram się być tutaj częściej.  Byłam na wakacjach, na tydzień, w Mielnie. Wyszło to strasznie spontanicznie, w sobotę wieczorem stwierdziłam, że jadę a w niedzielę już byłam w busie. Do tego miałam jeszcze remont pokoju. Uczę się też trochę biologii i chemii do matury, do tego mam dwie prace i to wszystko pochłania naprawdę masę mojego czasu. Kiedy wieczorem jestem strasznie zmęczona marzę tylko o tym żeby się położyć, obejrzeć jeden odcinek serialu i pójść spać.
Za to Mielno to inna bajka. Na dole dam wam link do piosenki, która zawładnęła moim sercem. Bo tekst się zgadza:' Ci, którzy są tam pierwszy raz, po tygodniu to ich drugi dom'. Tak się stało w moim przypadku. Dokładnie tak wyglądają moje najlepsze wakacje i mój tryb życia. Wstawanie o 9 rano, plaża do godziny 16, obiad, chodzenie po mieście do 19, szykowanie się i od 21 do 4 rano kluby, nocne spacery, karuzele itd., tam nawet wychodząc na spacer o 2 w nocy spotyka się tłumy ludzi. Kocham to. Zapewne przez to, że jestem ekstrawertykiem(wśród ludzi zyskuję energię, a sama tracę zarówno ją jak i humor). Cholernie mi się tam spodobało, już odkładam pieniądze i planuję podróż za rok. Chociażbym miała nawet sama jechać i tak tam pojadę.