środa, 19 listopada 2014

Last christmas...

Nie rozumiem i strasznie mnie denerwuje to, że zaraz po 1 listopada media i świat atakują nas już świętami. W telewizji reklamy świąteczne, w sklepach lampki choinkowe, bombki, choinki, a w radiu "Last Christmas". Jest to na tyle irytujące, że przez to tracimy ducha świąt. Nie cieszą nas już tak bardzo pod koniec grudnia, bo po prostu nam się nudzą. 


Kiedy słyszę, że zagranicą już w sierpniu/wrześniu pojawiają się ozdoby choinkowe, czekoladki w kształcie mikołajów i kalendarze adwentowe to nie umiem tego pojąć. Po co? Na co? Chociaż słyszałam też, że niektórzy ludzie tam kupują prezenty i ozdoby choinkowe właśnie w sierpniu, bo później nie mają czasu. Nie jestem w stanie tego zrozumieć. Przez 1-2 miesiące do świąt nie jesteśmy w stanie wygospodarować dwóch, albo trzech godzinek na zakupy ozdób? Przecież o to chodzi w świętach, żeby poczuć ten klimat.


O ile teraźniejsze reklamy rozumiem, bo w poniedziałek będzie równy miesiąc do świąt i wiadomo, że przez ten miesiąc trzeba załatwić prezenty, ozdoby, choinkę,zakupy,posprzątać, tak wcześniejszych reklam zupełnie nie rozumiem i przez to nie oglądam telewizji przez pierwszą połowę listopada, a przechodząc obok sklepów odwracam głowę. A sama od poniedziałku zaczynam magiczne przygotowania do świąt z tą listą:


Co prawda nie wiem czy wszystko się uda bo wiadomo szkoła,praca, ale mam nadzieję, że większość wypełnię i będę czuła ducha świąt. 

Życzę nam wszystkim żebyśmy w końcu poczuli magiczność tych świąt, a nie tylko stres związany z przygotowaniem, żeby na święta w końcu, pierwszy raz od paru lat spadł śnieg i żeby święta były naprawdę rodzinne i udane! :)



środa, 5 listopada 2014

Mój kraj taki przykry...

Dzisiaj krótki post i na pewno tym postem obrażę wielu ludzi, polecą na mnie hejty i będziecie mnie nienawidzić, ale trudno. Mam na ten temat swoje zdanie i będę je wyrażać. A mowa o Disco Fest.


Najpierw widząc to wydarzenie zaczęłam się śmiać i pomyślałam, że Atlas Arena w Łodzi nieźle na tym straci. No bo wiecie czytałam, że obiekt udostępniony jest dla ponad 13tysięcy osób. To naprawdę mnóstwo. Wyśmiałam Atlas Arenę za taką imprezę. Przecież to nie mecze,nie walki, że ludzie specjalnie będą się zjeżdżać, naprawdę myślałam, że pójdzie na to garstka ludzi. 


I nawet nie wiecie jak cholernie się przeliczyłam. Bilety kosztują 60zł. Jest 5 listopada, a biletów już nie ma. Ludzie piszą na olx, allegro, grupach na facebooku, że kupią bilety, inni sprzedają za cenę 2x droższą i ludzie to kupują! Naprawdę zachowują się jak małpy, ale to mnie nie dziwi. Bo dla mnie ludzie, którzy słuchają tak dennej muzyki bez żadnego przekazu są jak te małpy w cyrku. Bo ja rozumiem na imprezie/weselu upić się, pośpiewać i potańczyć, ale nie rozumiem wydawania pieniędzy na taką muzykę. Według mnie jest to muzyka dla ludzi ograniczonych umysłowo, no bo co jest takiego super, ekstra w tekście 'ona tańczy dla mnie'? Albo 'bo ty jesteś zajebista'? Do tego zastanawia mnie udział kobiet w tym wydarzeniu...przecież we wszystkich piosenkach disco polo są traktowane jak przedmioty, obiekty pożądania tylko do seksu, najważniejszy jest wygląd i nic poza tym. Osobiście uważam, że to strasznie poniżające.


Jak już mówiłam, pewnie zaraz będzie masa hejtów i powiecie, że powinnam być tolerancyjna. Jestem. Dla homoseksualistów, innych ras, chorych osób itd., natomiast nie jestem dla muzyki, która poniża kobiety, nie ma żadnego przekazu i najważniejszy w niej jest podtekst seksualny.


niedziela, 2 listopada 2014

Był sobie stalker...

Na początek dajcie znać jak podoba wam się nowy szablon, czy jest czytelniejszy, czy coś byście zmienili?  Jestem otwarta na wszystkie sugestie.



Nawiązując do tematu postu, będzie to opowieść o moim byłym chłopaku. Nie chcę podawać imion, więc będzie nazywany stalkerem. A więc było ładnie, pięknie super, ale dostrzegałam pierwsze wady i zachowania, które mi nie odpowiadały. W końcu powiedziałam dosyć, tak żyć nie będę. No i wtedy zaczęły się cyrki.


Zaczęło się wystawanie pod domem, pisanie jak bardzo jestem głupia, żałosna, nie dorastam mu do pięt. Do tego okazało się, że miał moje hasło do facebooka(hmm to chyba już podchodzi pod przestępstwo) i czytał moje rozmowy. Zaczął mi pisać, że powodzenia w wyrywaniu chłopaków, ubzdurał sobie, że teraz to wyrywam jego kolegów i w ogóle jestem zła i najgorsza. A dowiedziałam się, że w dzień, w którym z nim zerwałam pisał do swojej byłej o spotkanie. Ale to ja jestem żałosna. Ja rozumiem żal i ból po rozstaniu, ale odwalać takie cyrki? Powiedzcie mi co kieruje takimi ludźmi?
Bo ja nie mam pojęcia.

czwartek, 30 października 2014

Reaktywacja

Nie pisałam tutaj mnóstwo czasu. Właściwie od końca maja. Brakowało mi pomysłów no i wiecie czekanie na wyniki matury, wakacje i praca w wakacje, studia, rodzina, chłopak. A teraz postanowiłam wrócić.  Zacznę znów pisać i postaram się to robić 1-2 razy w tygodniu :)
Dajcie mi tylko znać czy chcecie żeby coś zmienić czy jest ok, bo ja myślałam nad jaśniejszym szablonem :))


Pozdrawiam.

czwartek, 29 maja 2014

Samoocena

Samoocena jako coś co da się wypracować czy coś z czym się rodzimy?  Jak uważacie? Moim zdaniem to zależy od tego co sami chcemy zrobić oraz od innych ludzi i rodziców.


Na pewno na samoocenę nie wpływa nasz wygląd, czyli to jakim się rodzimy. Powiedzcie mi czy małe dziecko mówi, że jest grube, brzydkie, ma brzydki kolor oczu czy krzywe nogi? Nie. Dopiero dorastając i słysząc w koło opinie na temat innych ludzi i to zazwyczaj te negatywne wypracowuje sobie jakąś ocenę. Kiedy w kółko słyszy, że ta pani jest za gruba, ten pan ma krzywy nos, ciocia ma krzywe nogi i nie powinna chodzić w spódnicach, a wujek ma stopy jak kajaki, to po pewnym czasie zauważa niedoskonałości u siebie, stara się je poprawić, ale tak jak bez chirurga plastycznego nie poprawimy stóp czy nosa, tak samo to dziecko nie wszystko jest w stanie poprawić. Jego niska samoocena pogłębia się. 


Co w tym wypadku robić? Tutaj moim zdaniem duża rola rodziców. Powinni mówić swojemu dziecku w kółko i na okrągło, powtarzać, że jest piękne, że każdy ma jakieś niedoskonałości i nikt nie jest idealny, ale nie ma co się tym przejmować, bo jakby wszyscy byli idealni to byłoby po prostu nudno. Tak samo, że nie ma co się oglądać, czy wyśmiewać innych, którzy mają niedoskonałości bardziej widoczne. Bo jest to niemiłe, bo sami nie chcielibyśmy żeby ktoś nas wyśmiewał itd.


Pewnie tutaj powiecie, że rodzice będą mówić dziecku jedno, a jego rówieśnicy robić drugie wpędzając dziecko w depresję i niską samoocenę. Tutaj w pewnym sensie mogę się zgodzić, jednak jakby każdy rodzic budował wysoką samoocenę w swoim dziecku i do tego powtarzał mu, że nie można wyśmiewać innych, to nie byłoby rówieśnika, który by niszczył samoocenę. Wszystko to jest bardzo proste prawda? 

Dlaczego więc dorośli sami wyśmiewają innych i swoim dzieciom wpajają to samo? 



poniedziałek, 12 maja 2014

Eurowizja, kobieta z brodą i zacofanie

Ja wiem, że temat cholernie popularny i na czasie. Wszędzie każdy o tym trąbi, w mediach, na blogach i w gazetach, a temat sprzedaje się jak ciepłe bułeczki. Ja sama Eurowizji nie oglądałam, nie chciało mi się, nie byłam zainteresowana. Jednak kiedy rano otworzyłam komputer, weszłam na facebooka i na stronę z wiadomościami szlag jasny mnie trafił. Dlaczego? Zaraz się przekonacie.


Nie mogę zrozumieć dlaczego polaki cebulaki to tacy kretyńscy ludzie i zacofany kraj. Nie będę przebierać w słowach, bo jak czytałam te wszystkie posty moich znajomych, których uważałam za ludzi inteligentnych oraz komentarze obcych ludzi pod tematem Eurowizji to krew mnie zalała i do tej pory nie chce odpuścić. Kiedy tylko zalogowałam się do facebooka, zobaczyłam posty typu : "Widać, że promowanie normalności jest już passe.", "Ja pierdole, co to było? Jak można takie coś wypuścić na ulicę?", "Jebany gej i pedał.". Do tego czytając komentarze utwierdziłam się jeszcze bardziej, że ludzie to pieprzeni idioci, a szczególnie Polacy. Na forum znalazłam komentarze : "Co to było? Człowiek czy małpa?", " Muszę się ogolić bo wyglądam jak baba." itd. 


Naprawdę nie rozumiem co innym ludziom przeszkadza wygląd tego człowieka czy innych. Czy wszyscy muszą żyć w takim samym schemacie? Wyglądać tak samo? Każdy żyje jak mu się podoba. Czy to gej, czy transwestyta czy transseksualista. Każdy z nich to człowiek i każdy ma takie same uczucia. Do tego rozmawiając z ludźmi i słysząc, że tacy ludzie są obrzydliwi i powinno się ich spalić na stosie, przypominają mi się czasy Hitlera. Czy ludzie naprawdę niczego się nie nauczyli? Dla mnie z dupy są argumenty : "Niech geje sobie się gejowią w domu, a nie na ulicach, to obrzydliwe." To co, pary hetero też niech nie chodzą za rękę i nie biorą ślubów bo z jakiej racji? Może dla kogoś para  hetero całująca się na ulicy też jest obrzydliwa? Teksty typu : "Facet z babą to wiadomo, że chcą gatunek przedłużyć, ale facet z facetem? Do czego to prowadzi? Takich ludzi powinno się leczyć. To choroba. " Czyli co, nie może kochać, ufać i być przy drugiej osobie, bo nie mogą mieć dzieci? Czyli pary hetero, które biorą ślub, ale nie chcą mieć dzieci, też powinno się leczyć? Przecież też nie chcą przedłużyć gatunku, a to choroba. ;)


Ja skomentuję to tylko tak, aby nie psuć sobie dalej nerwów cebulactwem. Co was ludzie obchodzi czyjeś życie i czyjś wygląd? Kim wy jesteście, żeby zabraniać drugiemu człowiekowi kochać? Czy któryś z gejów, transseksualistów czy transwestytów podchodzi do was i każe żyć tak jak on żyje? Nie, bo to jego życie, a wasze ma w dupie. Czy ktoś z nich podchodzi do was i mówi, że macie zmienić swoją mordę bo jemu się ona nie podoba? NIE. Więc do cholery jasnej uszanujcie uczucia i wolność innych. A propo polaków cebulaków przypomina mi się kolejna grupa ludzi. Takich małych neonazistów, którzy uważają, że Polska tylko dla Polaków. A więc drogie robaczki, skoro Polska dla Polaków, to ziemia dla ziemniaków, więc z jakiej racji po niej stąpasz? Ale to już temat na inną notkę.

Do zobaczenia :) I coś czuję, że będzie dużo hejtów, ale szczerze mówiąc mam to w poważaniu, bo zdania nie zmienię :))



sobota, 10 maja 2014

Schematy

Nie wiem czy zauważyliście, a może to ja sobie coś wymyślam, ale całe życie utarte jest schematami? Nie irytuje was to? Bo mnie bardzo. Zawsze staram się wymknąć spoza tych schematów.


Jak blondynka to na pewno głupia i pusta. Nie umie myśleć, leci tylko na kasę i każda najprostsza czynność jest dla niej za trudna, musi prosić facetów o pomoc chichocząc przy tym niemiłosiernie.
Jak brunetka czy szatynka to na pewno dobra żona, miła, sympatyczna, ale za to kiepska w łóżku.
Jak ruda to ma wybujały temperament, dobra w łóżku, za to często zdradza i szuka przygód.


Jak gruba to na pewno nie zadowolona z życia, mająca masę kompleksów i nie patrząca w odbicie w lustrze dziewczyna.
Jak ma BMI w normie to na pewno ma dobre geny, obżera się w fastfoodach, nie uprawia sportu, ale figurę odziedziczyła po rodzicach.
Jak za chuda to na pewno je tylko listek sałaty i popija wodą, zapatrzyła się na modelki i sama chce się wpędzić w chorobę.


Każdy facet kocha piłkę nożną, picie litrów piwa, beka po jedzeniu, nie opuszcza deski i jest chamem, który ogląda się tylko za dupami.
Każda dobra dziewczyna musi lubić piłkę nożną i grać w gry na konsoli, podawać facetowi obiad i piwo, oglądać z nim mecz, ale nie pytać o żadne spalone, ani o nic, a na zakończenie dnia wskoczyć mu do łóżka.
Każde dziecko jest pyskate, przechodzi trudny wiek, rzuca się na podłogę, bije rodziców i krzyczy, kiedy nie chcą mu kupić zabawki.
W każdym małżeństwie już miesiąc po weselu, panna młoda i pan młody zaczynają drzeć ze sobą koty.



Każda dziewczyna powinna ćwiczyć z Chodakowską tudzież Mel B, zdrowo się odżywiać, chodzić tylko w sukienkach i szpilkach, dbać o włosy, kupować lakiery do paznokci i chodzić do kosmetyczki.
Każdy facet musi oglądać się za co ładniejszymi samochodami, nie może pić kawy cafe latte, albo kolorowych drinków, musi chlać wódkę i to czystą. 


A was nie denerwują te stereotypy? Co jeżeli ktoś jest inny i nie wpisuje się w schematy? Od razu jest odludkiem? Inni patrzą na niego  jak na dziwoląga? I dlaczego te schematy zazwyczaj utarte są tylko w Polsce? Czy tylko my jesteśmy tak nietolerancyjnym krajem?




sobota, 3 maja 2014

Wady i zalety posiadania kotów

Jako, że w poniedziałek zaczynają się moje matury to jak to przystało na osobę, która całe trzy lata olewa szkołę, trzeba zacząć coś robić weekend przed maturą. W przerwie między nauką postanowiłam dodać taki luźny post. :)


1. Pełno sierści wszędzie.
Na prawdę wszędzie. Na kocu, kołdrze, kanapie, stole, krześle, na talerzu, w stojącej herbacie, na każdym twoim ubraniu, a niech no tylko położy się na twoich kolanach to sierść pokrywa nasze kolana niczym dywan, a tylko spróbujecie wstać to małe kłaczki fruwać będą wszędzie.

2. Koty bałaganią.
Mając kota przygotujcie się na to, że obudzicie się rano, a tam wazon z kwiatami przewrócony gdyż kot właśnie z niego chciał napić się wody, ziemia z doniczek porozwalana, bo przecież kot musiał upolować muchę skacząc przy tym w doniczkę. Wracając do domu możecie zastać podarte firanki, zrzuconą figurkę, pogryzioną gazetę albo zjedzone ciasto z patery.


3. Budzi w nocy.
Czy to o 2 w nocy, czy o 4, jeżeli zechce mu się pobawić nie ma mocnych. Wskoczy na Ciebie i będzie pacał cię łapą, dotykał zimnym nosem i mruczał do ucha aż się nim zajmiesz. Nie pomoże ignorowanie, odganianie czy przykrywanie się kołdrą. Czasem jak zachce mu się pobrykać może zrzucać rzeczy, hałasować. Ba, żeby tylko w nocy. Może to być o każdej porze dnia, nawet podczas popołudniowej drzemki.

4. Kot drapie.
Może mu się zdarzyć podrapać zarówno meble jak i twoją rękę podczas zabawy. Jeżeli nie jesteś gotowa na pozaciąganą narzutę, albo drobna ranka na twojej ręce przyprawia Cię o omdlenie to kota możesz sobie darować.


5. Przeszkadzają w pracy.
Musisz przeczytać ważnego e-maila? Wygrać aukcję na allegro? Bądź pewien, że kot postanowi położyć się na laptopie. Musisz pilnie skończyć czytać książkę lub notatki na wykład? Ups, kot już na nich śpi. Koty sadowią się dosłownie wszędzie tam gdzie w danym momencie nie powinny.

6. Koty są uparte.
Możesz mu powtarzać trzy tysiące razy, że nie wolno wchodzić na stół i ta kanapka z masłem wcale mu nie będzie smakowała. Jeżeli on postanowił wejść na ten stół to wejdzie tak, żebyś nie widział i zliże chociaż odrobinę masła z tej kanapki. Możesz go prosić, błagać, krzyczeć i grozić, żeby nie skakał na okno bo nie złapie tej muchy, która jest po drugiej stronie, a przy okazji nie ubrudziłby Ci okien, które dopiero co umyłeś. A gdzie tam! Koty są strasznie uparte i stawiają na swoim.


7. Kot może atakować inne zwierzęta.
Mówię to na przykładzie mojego kota. Atakuje psa. Yorka. Skacze na niego, gryzie go i drapie. Jeżeli macie inne zwierzę, które pozwoli sobie wejść na głowę i nie będzie chciało postraszyć kota, to musicie uważać.

8. Kot jest przyjacielem i pociechą.
Do tej pory były same wady kotów. Jednak ta jedna zaleta rekompensuje chyba wszystko. Wracając do domu kot mruczy i ociera się o nogi. Kiedy wchodzicie do łazienki, miauczy pod nią bo już za wami tęskni. Ewentualnie możecie go wziąć ze sobą do kąpania, wtedy będzie siedział na wannie i obserwował każdy wasz ruch( tudzież podkradał wam pianę). Kiedy coś was boli, albo jest wam smutno, przyjdzie taki koteł, pomruczy, poociera się, poprzytula i położy na kolanach. Mieszkacie sami? Weźcie kota. Nigdy nie będziecie samotni. Będziecie musieli go głaskać, karmić, sprzątać po nim, przytulać i bawić się. Kot to naprawdę świetny towarzysz. A jaka z niego grzałka w zimowe dni :)))




PS. Życzcie mi powodzenia na maturze! I od razu nie dziękuję! :)


czwartek, 24 kwietnia 2014

Czy mężczyźni mają to we krwi?

Czy was też to spotyka? W sumie myślę, że chyba każdą dziewczynę to spotkało. Zaczepki od robotników, żuli, nastolatków. Ja rozumiem, że faceci mają to we krwi i muszą się odezwać, albo pogwizdać.


Ale czy tylko mnie to do cholery tak bardzo irytuje? Czy naprawdę oni wszyscy uważają, że tym kogoś poderwą, albo poprawią samoocenę, albo kij wie co? Jeżeli jakiś mężczyzna to czyta to wam mówię NIE, NIE i jeszcze raz NIE. Tym swoim gwizdaniem czy zaczepianiem jesteście tylko bardziej żałośni. 


Naprawdę słowa typu 'jakaś ty ładna laleczko', 'gdzie tak idziesz księżniczko',  ' może Cię odprowadzić taka jesteś ładna' lub chyba najdziwniejszy 'komplement' jaki słyszałam to ' taka ładna a nie w ciąży'. Serio? Czy nikt nie widzi jakie to żałosne? Do tego naprawdę chyba faceci mają to we krwi. Bo ich zachowanie jest niezależne od wieku, stanu czy coś. 


Czy to bezdomny, czy pijany, czy robotnik na budowie, czy nastolatek, czy starszy pan,czy nawet młody dzieciak. Każdy używa głupich tekstów, dosłownie każdy. Nawet ostatnio mój siostrzeniec powiedział do telewizora ' hej piękna, wyjdziesz gdzieś ze mną?'. Już tylko czekam aż będzie chodził ulicą i gwizdał i rzucał podobnymi tekstami do przechodzących kobiet.


A was spotkało coś takiego? ;)


sobota, 19 kwietnia 2014

Nie czuję świąt...

Cholera, no za nic nie czuję świąt. Nie cieszę się, że są. Jest to dla mnie taki zwykły dzień w którym zbiera się cała rodzina i jest inne jedzenie, takie które każdy lubi.


Nie chodzi tutaj już nawet o samą Wielkanoc, bo jej nigdy nie czułam. Dla mnie to  przepraszam za określenie święto głupie i bezsensowne. Ja wiem, że to wszystko związane jest z religią, ale skoro jestem agnostykiem i nie wierzę to mnie to naprawdę nie dotyczy. Nie widzę sensu w kolorowych pisankach, barankach czy cukrowych zajączkach. Co to wszystko ma na celu? Równie dobrze można usiąść przy stole w gronie rodzinnym jak co niedzielę.


Wiecie co jest najgorsze? Że magię Bożego Narodzenia też przestaję czuć. Ostatnimi laty widzę je tylko jako święta przed którymi trzeba się sporo nasprzątać i namęczyć, dzień przed i w Wigilię nagotować i spędzać cały dzień w kuchni, wykosztować na prezenty dla rodziny, a po trzech dniach święta znikają i nikt już o nich nie pamięta. Zostaje tylko mnóstwo jedzenia i choinka w pokoju. To smutne. Naprawdę to smutne, że nie umiem już się cieszyć świętami.


I wiecie co? Może to niesłuszne, ale mam wrażenie, że wszystko to zabijają w nas rodzice. Bo jak jesteśmy jeszcze dziećmi to starają się, żeby te święta były magiczne. Puszczają kolędy, przychodzi Święty Mikołaj z workiem prezentów, oczekiwanie aż każdy spróbuje każdej wigilijnej potrawy, żeby móc zobaczyć co się w końcu dostało, następnie dwa dni rajcowania się prezentami, ubieranie choinki, przystrajanie pokoju, robienie ciasta czy lepienie pierogów to wszystko przy puszczonych kolędach miało jakiś swój urok. Tak samo na Wielkanoc ozdabianie koszyczka, szukanie jajek, psikanie się wodą z pistoletu w Śmingus Dyngus. 


A później dorastamy i widzimy, że święta to nie magia. Świętego Mikołaja nie ma, lepienie pierogów i robienie ciasta staje się przykrym obowiązkiem, każdy się z każdym kłóci kto w tym roku ubiera tą durną choinkę bo nikt nie ma czasu. Nikt nie puszcza kolęd bo albo leci powtórka ulubionego serialu w TV, albo radio ESKA jest fajniejsze, prezenty nie są już tak wyszukane, zresztą sami musieliśmy wybulić zbierane pieniądze na prezenty dla rodziny. Rodzice jak zawsze w Wigilie się kłócą, bo mama chce żeby wszystko było idealnie zrobione, a tacie nie chce się nic robić i woli odpocząć. Przy okazji krzyczą na was, że nic nie robicie. A przez dwa dni świąt narzekają, że tyle roboty, a już koniec i po co to było się tyle namęczyć.



A wy jak myślicie? Magię świąt zabijają nam rodzice, czy może my sami, kiedy dorastamy to tę magię w sobie niszczymy? A może wy nadal czujecie tę magię? :)

środa, 9 kwietnia 2014

Pogoda

Na was też pogoda ma taki duży wpływ? To od niej zależy wasz nastrój, samopoczucie i stosunek do innych ludzi?


Kiedy świeci słońce i jest ciepło macie ochotę góry przenosić. Możecie skakać, biegać, przejść całe miasto w poszukiwaniu waszego ulubionego jogurtu, jesteście mili, sympatyczni. Wszystkie problemy wydają się błahostkami, nieważnymi w tym momencie. Po prostu czujecie się szczęśliwi.


Kiedy jednak jest pochmurno, pada, macie ochotę zabić wszystkich wokół. Wszystko was irytuje, każde zachowanie drugiego człowieka, każde jego słowo. Zaczynacie snuć refleksje, stwarzać sobie coraz więcej problemów, których tak naprawdę nie ma. Denerwujecie się i smucicie. Najchętniej nie wychodzilibyście z łóżka, a zostali tam z herbatą i tabliczką czekolady.


To samo tyczy się pór roku. Jesienią i zimą jakby przygasacie. Życie w was zamiera. Macie ochotę tylko leżeć w łóżku, jeść, pić hektolitry herbaty i gorącej czekolady i oglądać masę łzawych filmów. Ktoś proponuje wam wyjście, a wy wymyślacie masę powodów żeby tylko pozostać przy kochanym laptopie. Nawet wyjście na spacer z psem to dla was udręka.


Wiosną i latem natomiast odżywacie. Macie siłę do wszystkiego i wszystkich. Nagle chce wam się umawiać z przyjaciółmi, imprezować, robić grille, nie spać całą noc. Po prostu chce się żyć. Macie tak? Pogoda wpływa na was, czy może jest wam zupełnie obojętna?




sobota, 5 kwietnia 2014

Because I’m happy...

Macie czasem tak, że mimo, że wszystko się wali, wy jesteście szczęśliwi? Wiadomo, że sytuacje kryzysowe jakoś na was działają, ale mimo wszystko macie w sobie taką wewnętrzną radość.


W szkole idzie wam kiepsko, oceny pozostawiają wiele do życzenia, matura za pasem, a wy nie umiecie nic, jesteście pieprzonymi leniami i nie chce wam się otworzyć książki, żeby przeczytać coś do matury, a co tu mówić o zrobieniu próbnej, wasza prezentacja ustna leży i kwiczy, słówka na ustny język obcy nienauczone. Do tego macie problemy rodzinne, osobiste i jak na złość nawet zwierzę wam nie pomaga.


Nie wysypiacie się, jesteście ciągle głodni i przemęczeni, ciągle wam zimno, brakuje wam witamin i sił witalnych. Jak na złość, kłócicie się z przyjaciółmi, wszyscy was irytują, każdemu byście dali w mordę, nawet biednej kasjerce w polo. A jednocześnie macie takie poczucie szczęścia jakbyście wygrali na loterii, wiecie, że za jakiś czas wszystko się ułoży i zawsze po burzy przychodzi słońce. Jesteście pewni, że za parę chwil będziecie tryskać szczęściem.  



Znacie to uczucie? Utożsamiacie się z nim? A może jest wam zupełnie obce i myślicie, że bredzę? Że nie da się jednocześnie być szczęśliwym i smutnym? Rozdrażnionym i rozbawionym? Podirytowanym i stoicko spokojnym?

środa, 2 kwietnia 2014

Nowy wygląd bloga.

Ostatnio stwierdziłam, że ta koronka na blogu i brak szablonu są kiepskie. Skoro już piszę tutaj parę dobrych miesięcy to wypadałoby zrobić nagłówek bloga taki jaki mi pasuje. Dzisiaj przysiadłam do niego chwilkę i co sądzicie o efektach? Dajcie znać czy jest przejrzyście, czy coś byście zmienili, a może stary wygląd bardziej wam odpowiadał?


Dajcie znać co sądzicie. Na wszystkie sugestie czekam z zapartym tchem. :)


Całuję i pozdrawiam ! :)

wtorek, 1 kwietnia 2014

Ateizm, agnostycyzm, a może wymysły?

Dzisiaj napiszę do was o temacie dosyć kontrowersyjnym, jakim jest religia. Od zawsze ateiści walczą z katolikami, katolicy wyzywają ateistów od antychrystów i tak w kółko.


Zawsze dla katolików ateiści, tudzież agnostycy czy jakieś inne wyznanie jest wymysłem ludzi, pomiotem szatana, sektą i wszystkim co najgorsze. Wyzywają młodych ludzi, twierdząc, że się buntują i im przejdzie, dorosłych nazywają głupcami. Ateiści znowu nazywają głupcami katolików twierdząc, że wierzą w coś co nie istnieje, że księża piorą im mózgi i tylko chcą wyciągnąć kasę.


No właśnie, a czy przypadkiem katolicy nie powinni przestać obrażać innych ludzi? Przecież później idą się z tego wyspowiadać, nie czyń bliźniemu co Tobie nie miłe blablabla, tak samo i ateiści, przecież to że wybrali taką drogę nie znaczy, że inni też mają podążać za nimi. Tylko każdy powinien zrozumieć, że druga osoba też jest człowiekiem, takim samym jak czarny, biały, gej, lesbijka czy ktokolwiek. 



A wy co sądzicie na ten temat? Ja podsumuję to krótko tym, że według mnie wszystkie skrajności są złe. Czy to zagorzali katolicy, którzy podchodzą pod sektę, czy to ateiści bądź inne religie fanatycznie wyznający tylko siebie.

niedziela, 16 marca 2014

Dawno, dawno, dawno...

Wiem, że sto lat mnie tutaj nie było. To wszystko przez to, że w maju matura. Dużo rzeczy w moim życiu się zmieniło i po prostu nie umiałam tego ogarnąć. Teraz myślę, że znajdę te kilkadziesiąt minut na bloga co parę dni. Wpisy mogą być nieregularnie, ale musicie mi to wybaczyć.

Dzisiaj przychodzę do was z pytaniem. Co myślicie o tym jakby ten blog był o wszystkim? Zarówno o moich przemyśleniach, jak do tej pory, ale także jakieś książkowe i filmowe recenzje, pielęgnacja włosów, ciała i różne inne? Taki blog o mnie.




Dajcie mi znać koniecznie co o tym myślicie.

piątek, 3 stycznia 2014

Tak być nie powinno?

Wiem, że dawno nie pisałam. Przepraszam, ale stwierdzam, że ten blog ma być dla mnie, a nie czymś na siłę. Jeżeli nie mam weny to po prostu nic nie wstawiam, nie lubię robić czegoś na odwal się.


Powiedzcie mi, co robić jeżeli robimy coś czego nie powinniśmy? A raczej nie robimy a czujemy? A raczej sami w ogóle nie wiemy o co chodzi? No bo co jak zaczyna nam zależeć na kimś na kim nie powinno? Tylko, że tak dokładnie to nie wiemy jak nam zależy. Nie chcielibyśmy jednak z tym kimś być(chyba), a jednak trochę łapie nas zazdrość jak gada z innymi, albo nas olewa.



Co jeżeli lubimy spędzać czas z tą osobą, ale jednak zawsze gdy do tego dochodzi sam na sam to mamy nieprzyjemne ukłucie, że jednak nie powinniśmy? Co jeżeli staramy się na siłę zwrócić na siebie uwagę, a potem jesteśmy o to na siebie złe? Co jeżeli dopuścimy myśl, że może ta druga osoba też do nas coś może czuć i wtedy od razu ją odrzucamy i czujemy się strasznie, bo nie chcemy nic? A może jednak chcemy? Jak zrozumieć swoje uczucia?



Wiem, że moje pytania są bez ładu i składu, jednak nie chcę poruszać tutaj kwestii osobistych dlatego wszystko jest ogólne. Mam nadzieję, że to rozumiecie :)