poniedziałek, 28 października 2013

Long hair...

Długie włosy! Ba! Długie i piękne włosy. Która z nas o nich nie marzy? Dzisiaj wstawię troszkę inspiracji włosowych. Nie wiem czy wy też tak macie, ale ja jak widzę coś pięknego to pomaga mi to dążyć do celu. Przepraszam, że dzisiaj znowu mało ambitny post, ale jestem straaasznie zmęczona. Do dzieła!











Patrząc na te włosy sama mam wielką chęć posiadania tak długich i pięknych włosów. Nie wiem jednak czy kiedykolwiek uda mi się je zapuścić do takiej długości i do tego utrzymać zdrowe. Mam włosy do obojczyków i już są suche i nie mogę zapanować nad ich rozdwajaniem. Ech... :(










niedziela, 27 października 2013

Listopadowa lista MUST DO


Dzisiaj mam strasznie dużo nauki, gdyż wczoraj wieczorem dowiedziałam się o jutrzejszym sprawdzianie z chemii. Nice. Dlatego też ta notka jest szybka, zwięzła i na temat. Jest to lista rzeczy i postanowień, które zamierzam zrealizować w listopadzie.

1. Mniej korzystać z komputera (tak z 1-2h dziennie)
2. Nie wydawać pieniędzy na niepotrzebne mi głupoty i zacząć w końcu oszczędzać na wakacje mojego życia
3. Zacząć kręcić hulahop codziennie (hmm najpierw muszę to hulahop kupić. Apropo wiecie może jakie jest najlepsze? Bo na allegro są tego miliony. :c )
4. Pić codziennie siemię lniane
5. Wcierać codziennie kozieradkę we włosy
6. Przeczytać przynajmniej dwie książki
7. Poświęcać 5 godzin w tygodniu na naukę do matury


Myślę, że 7 pozycji na cały miesiąc starczy aby ta lista była realna do spełnienia. Pewnie pod koniec miesiąca jak nie zapomnę napiszę wam co udało mi się zrealizować, a co nie. :)


Do zobaczonka :)

piątek, 25 października 2013

Tatuaże..

No właśnie, co sądzicie na ten temat? Według mnie mają tyle samo zwolenników co przeciwników. Niektórym się to nie podoba, nigdy by sobie nie zrobili czegoś takiego i uważają to za badziewie. Ich prawo. Ale dlaczego przy tym krytykują ludzi, którzy owe tatuaże posiadają? No bo czy ludzie z tatuażami krytykują resztę ludności za ich brak? No chyba nie. Więc kurczę, niech każdy zajmie się sobą i nie patrzy na innych, bo każdy ma swoje życie, swoje poglądy i swoje ciało.


Tak samo niemiłosiernie irytuje mnie jak ktoś jako kontrargument tatuaży podaje: "No bo jak będziesz stara to jak to będzie wyglądać?". Czyli co? Mając 70 lat i tatuaż będę(przepraszam za wyrażenia, ale chodzi o podkreślenie tego) starym, pomarszczonym próchnem nieatrakcyjnym dla nikogo, a jako taka siedemdziesięciolatka bez tatuażu będę już atrakcyjną, gorącą kobietą, na którą będą lecieć dwudziestolatkowie? No wybaczcie, ale to chyba nie działa w ten sposób. 


Ja rozumiem, że komuś może się to nie podobać. Niech sobie nie robi go i gitara. Jego wolne prawo. Ale niech nie krytykuje innych bo to cholernie wkurza. Ja sama tatuaże uważam za piękne, mam jeden tatuaż i na pewno na nim nie poprzestanę i jeżeli ktoś mi wmawia, że na starość będę wyglądać brzydko, albo jak mogłam sobie coś takiego zrobić, przecież to na całe życie, och i ach to za przeproszeniem niech sobie wsadzi pięść w gębę, albo odgryzie język, bo na mnie to nie działa. To jest moje ciało, moje życie. Ja innych nie neguję za to, że tego tatuażu sobie nie zrobili.


A wy co sądzicie na ten temat?



wtorek, 22 października 2013

Czerpać pozytywy, czyli co?

Tak jak mówiłam w poprzedniej notce, ta będzie o czerpaniu z życia pozytywów. Może nie jestem odpowiednią osobą to pisania tego posta dlatego, że sama ciągle na wszystko narzekam, bluźnię i krzyczę, ale wiecie zawsze lepiej radzi się komuś niż sobie samemu, więc może po poradzeniu i wyżaleniu się w notce wezmę to troszkę do siebie. :)


Całego świata nie zmienimy. Niestety się nie da. Ktoś kiedyś rzekł bardzo mądre słowa: "Jeżeli narzekasz na coś na co masz wpływ, to zmień to aby nie narzekać, jeżeli natomiast nie masz na to wpływu- zaakceptuj, w końcu i tak nic z tym nie zrobisz." Powinno to być moje nowe motto. No bo czy to nie prawda? Po co się zamartwiać, dołować i narzekać, zarażając tym wszystkim w koło? Nie lepiej być zawsze uśmiechniętą tak, żeby ludzie pytali co się stało i zazdrościli nam tak wspaniałego życia?


Ja wiem, że człowiek to tylko człowiek i czasem potrzebuje się wyżalić. Jednak poskarż się mamie, przyjaciółce czy siostrze. Nie musisz opowiadać o swoich problemach i narzekać połowie spotkanych osób bo, albo je to za przeproszeniem gówno obchodzi, albo cieszą się z twojej porażki. Niestety ludzie już tacy są. Dlatego ich cholera nie lubię, ale to już temat na osobną notkę.


Uciekł Ci autobus? Po co krzyczeć i bluźnić na cały przystanek, przejdź się spacerkiem, pooddychasz świeżym powietrzem, albo poczekaj na następny, w końcu nie jesteś pierwszą, ani ostatnią osobą, której on uciekł.

Pogoda znowu do dupy? Pada, wieje, mokro nam w butach, a nasza fryzura wygląda jakbyśmy dopiero co wstały z łóżka? Pomyśl sobie o tym, że inni mają ten sam problem. Wiatr nie tylko nam psuje fryzurę. Przemakają buty? Może w końcu pora zainwestować w lepsze. A kiepska pogoda to dobry czas żeby bez wyrzutów sumienia nadrobić nowości filmowe,serialowe i książkowe.

Narzekasz na nauczycieli w szkole, albo szefa w pracy? Pomyśl, że oni też są ludźmi i mają złe dni, a do tego możesz mieć zawsze gorszych. No bo co? Zapowiedział Ci kartkówkę chociaż widzi, że w tym tygodniu masz już trzy sprawdziany i dwie kartkówki? A co jeżeliby zrobił tę kartkówkę bez zapowiedzi? Wtedy nie miałabyś najmniejszej szansy się przygotować.

Marudzisz ciągle na brak czasu? Może warto poczytać poradniki o organizacji wolnego czasu i wyeliminować rzeczy, które nam go zabierają? Np. komputer, internet, telewizja, długie pogaduszki przez telefon. Pamiętaj każdy ma taką samą dobę i jest wiele osób w twoim wieku o takich samych obowiązkach, a jakoś nie narzekają.

Marudzisz na zniszczone, nieukładające się włosy? Odwiedź wreszcie fryzjera, a do tego zacznij o nie dbać. Same z siebie tego nie zrobią. Poczytaj troszkę o dobrych specyfikach i uzupełnij niedobory witamin w organizmie.


Lista rzeczy jest naprawdę długa. Ja wiem, że łatwo mówić, a jak przychodzi co do czego to wychodzi inaczej. Sama mam tak samo, ale jednak chcę to zmienić. Mam dosyć samej siebie narzekającej na wczesne wstawianie, idiotycznych nauczycieli, brzydką pogodę i brak czasu. Na pogodę nie mam wpływu, więc muszę ją zaakceptować, a z brakiem czasu pora w końcu coś zrobić.


Zapraszam niedługo do kolejnej notki. Trzymajcie się cieplutko. :)

poniedziałek, 21 października 2013

Jesienne inspiracje.

Jest już ostatni pełny tydzień października, później kawałek następnego tygodnia i listopad. Chyba możne rzec, że jesteśmy w środku jesieni prawda? Patrząc na okno przychodzi na myśl to samo. Drzewa w 3/4 są bez liści, na ulicach pełno kałuż, kolorowych liści uwalonych w błocie, wiatr, chłód i przygruntowe przymrozki. Tak, to zdecydowanie jesień.


Pewnie większość z was tak jak i mnie jesień strasznie przygnębia, odbiera ochotę na wszystko, najchętniej przespałybyśmy tę porę roku, albo zakopały się na kilka miesięcy pod kocem z ulubioną herbatką. Niestety tak się nie da, każdy ma swoje obowiązki, które musi wypełnić i jesienną depresję musimy jakoś pokonać.  Postanowiłam wstawić tutaj zbiór jesiennych obrazków-inspiracji, dzięki którym, mam nadzieję, jesień nie będzie aż taka zła i razem przez nią przebrniemy. Może pomoże nam samo patrzenie na obrazki, albo też inspirowanie się i wcielanie czegoś w życie. Zapraszam do oglądania. :)


Świeczki, czy to nie jest najlepszy okres, kiedy szybko robi się ciemno, na zapalenie pięknej zapachowej świeczki?




Kiedy możemy nosić te piękne sweterki jak nie jesienią?



Którą porą roku las jest najpiękniejszy do spacerów i zbierania grzybów?



Kiedy najlepiej się leży w łóżku pod kocykiem...

...i popija gorącą czekoladę z piankami?

A może by tak wykonać przywieszki na drzwi/do kluczy czy do czegokolwiek na każdą porę roku?

Może polepszyć kontakty z drugą połówką w jesienne wieczory, lub oglądać filmy z przyjaciółmi?

No i oczywiście Halloween! Czy miałoby swój klimat inną porą roku?


Mam nadzieję, że troszkę zmieniliście nastawienia do jesieni tak jak ja, nadal nie jest to moja ulubiona pora roku, ale staram się czerpać z niej same pozytywy. Jak ze wszystkiego. Ale o tym będzie kolejna notka. :)

sobota, 19 października 2013

Dzień tylko dla siebie

Ciężko jest wygospodarować trochę czasu na taki dzień prawda? A to szkoła, nauka, praca, obowiązki i nagle nim się spostrzeżemy już jest wieczór i wypadałoby iść spać, żeby rano mieć siłę na te wszystkie czynności. Jednak czasem warto odpuścić sobie wszystko, zrobić na przekór i właśnie jeden dzień poświęcić tylko dla siebie.


A co podczas takiego dnia można robić? Wszystko na co mamy tylko ochotę! Poczytać książkę na którą nigdy nie mamy czasu, ugotować sobie jakieś dobre jedzonko i zjeść nadrabiając odcinki ulubionego serialu, wziąć długą kąpiel z pachnącymi olejkami, płatkami róż czy czym tam sobie chcecie, nałożyć maseczkę na twarz i odprężyć się, pograć w grę, pospać kilka godzin dłużej, czy uciąć sobie popołudniową drzemkę na którą nigdy nie mamy czasu, wyjść do kina,restauracji, na długi spacer, pomalować paznokcie, wypróbować nowy makijaż, pisać notkę na blogu, oglądać czyjeś blogi, instagramy czy co tam chcemy, albo po prostu leżeć z kubkiem herbaty pod kocykiem i gapić się w nicość.


Naprawdę nawet nie wiecie jak rozumiem ten brak czasu, bo dla mnie ciągle doba ma za mało godzin, nie umiem się zorganizować i przepadam w czeluściach internetu, filmików, blogów, instagramów i facebooka wiem, że może pora to zmienić, ale to już chyba uzależnienie, do tego nie umiem się zmotywować nauki i zazwyczaj mam nawał pracy, jestem zmęczona i żyję na kawach. Jednak są dni tak jak dzisiaj. Może nie jest to do końca dzień odpoczynku bo od 8 do 12 byłam w pracy, ale po pracy posprzątałam i już nic więcej nie robiłam. Pieprzyłam lekcje, naukę, stresowanie się i zajęłam się sobą. Dokończyłam czytać książkę na którą nigdy nie miałam czasu, obejrzałam parę odcinków mojego ulubionego serialu, spałam 3 godziny popołudniu, przeglądałam instagramy i blogi, no i właśnie piszę do was notkę z kotem leżącym na moich kolanach. Za chwilę idę wziąć długą kąpiel podczas której znów obejrzę jakiś odcinek serialu, a później pogram w grę, obejrzę film czy cokolwiek. 


Ja wiem, że zawsze jest coś ważniejszego do roboty, są wyrzuty sumienia, że przecież przez te kilkanaście godzin mogłybyśmy dużo zrobić, a tak tylko marnujemy czas, ale uwierzcie mi, takie dni są potrzebne. Ja od kilku tygodni chodzę niewyspana, zdenerwowana,zestresowana i żyję na kawach. Myślałam, że wyjście do klubu mnie odstresuję, ale wiecie co? Było fajnie, jednak czuję, że to dzisiaj naprawdę sobie odpocznę, zregeneruję siły i od jutra będę mogła znowu działać ze zdwojoną siłą. Jasne, że nikt nie ma czasu robić sobie takich dni raz w tygodniu, chociaż byłoby najlepiej. Ale niech to będzie raz na dwa tygodnie, raz na miesiąc, zobaczycie jak wasze zdrowie fizyczne i psychiczne wam odpłaci. :)


Znacie może jakieś sposoby na większą motywację do nauki, albo ograniczenie internetu? Dla mnie priorytetem jest włączenie komputera. Rano przed szkołą około 20 min siedzę na blogach, facebooku i innych stronach, a po wróceniu ze szkoły mój komputer jest uruchomiony od hmm 16 do 24...ciężko mi to powstrzymać chociaż próbowałam. Może wy macie jakieś fajne sposoby? :)




środa, 16 października 2013

Czy warto mieć w życiu cele?

No bo zawsze fajnie jest się do czegoś odnosić, na coś czekać, do czegoś zbierać, czy nawet mieć głupią listę 100 rzeczy do zrobienia przed śmiercią, czy 100 książek do przeczytania. Człowiek już taki jest, że lubi coś wykreślać, odhaczać i sprawia mu to wiele radości. Ale czy naprawdę warto?


No bo fajnie mieć jakiś cel czy marzenie i jak już je spełnimy to będziemy najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. Ale czy to nie jest tylko chwilowe? Załóżmy, marzymy o wyjeździe do Chin, odkładamy na nie przez 5 lat, nie kupujemy sobie nic nowego do ubrania, oszczędzamy na kosmetykach, widzimy piękny wazon do domu, ale jednak mamy tą kłębiącą się myśl, że przecież nie możemy wydać bo Chiny czekają. Okej, będziemy szczęśliwi, kiedy uda nam się zrealizować to marzenie. Jednak wyjazd potrwa tydzień, przeżywać go będziemy jeszcze dwa tygodnie, a potem co? Szara rzeczywistość. Wróciliśmy, koniec szczęścia, nadal mamy problemy, nie mamy pieniędzy i do tego  nie mamy tej pięknej bluzki za którą wręcz piszczałyśmy.


Albo naszym marzeniem jest kupienie lustrzanki. Przez pierwsze chwile sikamy z radości. Robimy zdjęcia wszystkim i wszystkiemu, nie rozstajemy się z aparatem. Jednak później przychodzi życie codzienne, masa spraw,a aparat leży na półce i się kurzy. Stwierdzamy, że jednak na jakieś pojedyncze imprezy, foteczki z koleżankami, czy rodzinne spotkania wystarczyłaby nam zwykła cyfrówka. I co? No i nic. Prawie 3000 wyrzucone w błoto. Jasne, że można spróbować ten aparat sprzedać, ale na pewno nie dostaniemy tyle ile za niego daliśmy. I wtedy pojawiają się myśli, że za te 3000 to mogłabym mieć nowego laptopa, z którego korzystam osiem godzin dziennie, kupić sobie jakieś małe autko zamiast jeździć autobusami. Zdajemy sobie sprawę, że to całe spełnienie marzenia i szczęście z nim związane było tylko chwilowe, ulotne.


Żeby nie było. Ja was nie namawiam do rezygnowania z marzeń, czy celów i robienia rzeczy typowo praktycznych. Jednak trzeba pamiętać, że każdy wybór należy dobrze przemyśleć. Ja sama mam listę 100 rzeczy do zrobienia przed śmiercią, 100 książek do przeczytania przed śmiercią i nad biurkiem moją trzypunktową listę celów najważniejszych. Jednak chcę wam pokazać, że to szczęście jest chwilowe i czasami lepiej się dłużej zastanowić, czy na pewno warto. :)



poniedziałek, 14 października 2013

Poukładane życie, czy już pedantyzm?

No bo każdy z nas lubi porządek prawda? Jak można pracować w domu czy się uczyć, kiedy wokół leży sterta ubrań do prasowania i poskładania, nieumyte szklanki, masa książek i papierów na biurku, a podłoga wygląda jakby nikt jej od miesiąca nie sprzątał. Ja tak nie umiem, ale chyba większość z nas najpierw sprząta swoje miejsce pracy, a następnie do niej przystępuje.


Ale co jeżeli już z tym przesadzamy? Kubek z herbatą nam przeszkadza, ubrania w szafie są powieszone kolorami i ułożone w równiutką kosteczkę, jeden włosek na podłodze doprowadza nas do szewskiej pasji,a za krzywo położoną podkładkę bylibyśmy w stanie zabić?


Kiedy rozpoznać, że mamy problem i jesteśmy zbyt pedantyczni? Ano ja wam nie odpowiem na to pytanie, gdyż sama nie wiem, nie wiem też czy ja po prostu lubię porządek czy zaczynam być pedantyczna. Nie mogę się uczyć, kiedy poduszka krzywo leży, w oknie mam powieszone motylki, kiedy nie ma między nimi równych odstępów to nie zasnę dopóki tego nie poprawię. Do tego wszystko muszę zapisywać na kartkach i odznaczać to co zrobiłam. Ubrania w szafie mam poukładane rodzajem ubrania,kolorem i nawet odcieniem. Najchętniej miałabym takie sterylne mieszkanie o ile to możliwe. Irytuje mnie to, że książki mają różne rozmiary(kiedyś zreformuję cały świat i wprowadzę tylko jeden format książek).


Czy to jest jeszcze chęć porządku i czystego otoczenia czy już początki pedantyzmu? ;>




poniedziałek, 7 października 2013

Fuck school

Ja wiem, że wszyscy narzekają, że szkoła taka zła i niedobra, że już teraz dziecko w 4 klasie podstawówki narzeka, że nie może iść na melanż z kolegami bo sprawdzian z przyrody, ale ja już naprawdę mam dosyć. Znacie to uczucie, kiedy uczycie się 3 godziny do kartkówki, a dostajecie 3? Albo, kiedy poświęcacie weekend na mega ważny sprawdzian, a potem okazuje się, że napisaliście go ledwo na 2?


Tym samym przypomina wam się, jak rok temu olaliście kompletnie naukę, nie uczyliście się niczego, no czasem z nudów przeczytaliście jakieś notatki przed lekcją i pisaliście sprawdziany na 2,3,4, a teraz od początku roku bierzecie się do roboty, uczycie się wszystkich notatek, przeglądacie książki, piszecie wszystko, słuchacie na lekcji, zakreślacie, podkreślacie, kujecie na pamięć,a potem i tak dostajecie 2...przecież to człowieka szlag może trafić.


Ja mam tak, że jak uczę się cały weekend, a następnie dostaję 5 to działa to na mnie motywująco, a jak ślęczę nad tymi książkami z trzecią kawą na biurku i się kuję, a następnie dostaję 2 to szlag mnie trafia. Mam ochotę rzucić wszystko w cholerę, nie uczyć się więcej i nie chodzić już do tej szkoły. Do tego w poniedziałek dostanę kiepską ocenę i cały tydzień mam, że tak powiem do dupy. Już nic mi nie wychodzi, nie idzie, jestem zdemotywowana. 


ech...


piątek, 4 października 2013

Prośba!

Hej, nie wiem czy ktoś to czyta, czy nie, ale jeżeli tak to mam do was prośbę. Wejdźcie TUTAJ lub TUTAJ i obejrzyjcie czy coś wam się przypadkiem nie spodobało i nie chcielibyście kupić. Ceny są naprawdę przystępne i można je negocjować.




Nie pisałabym do was gdybym pilnie nie potrzebowała pieniędzy, ale niestety potrzebuję i dlatego chcę wszystkich ubrań w których nie chodzę się pozbyć. Zajrzyjcie koniecznie i pokażcie znajomym! Z góry dziękuję i całuję :)